Pustka

Gdy za oknem płacze niebo. Szare ściany gniotą mnie.
Przytulony sam do siebie. Słucham pieśni własnych łez.
Mój okrutny, pusty pokój. Nieprzespana ciemna noc.
Matka, wódka daje spokój. Gdy mam swego życia dość.

Obdrapany sufit krzyczy. Kiedyś miałeś po co żyć.
Mych upadków już nie zliczę. Znów zacząłem ostro pić.
Ona jedna mnie rozumie. Słyszy serca mego żal.
W dnie butelki tańczy szczęście. Mój samotny, nocny bal.

Rozliczony z tym co było. Sam ze sobą, na swym dnie.
Nie pamiętam słowa miłość. Żyję w swym zapitym śnie.
Odnalazłem nową drogę. Swój sierocy, głuchy świat.
Zbudowałem swą świątynię. Piramidę pustych flach.

Gerard Karwowski
03 lipca 2017, Warszawa

Podziel się swoimi przemyśleniami...

Poezja: