Bez końca

Wchodzę, bez pukania. Wjeżdżam, bez pytania.
Wzrok Twój krzyczy. Właśnie tego chcesz.
Twardy i bojowy. Na wszystko gotowy.
Dziś, wychodzi ze mnie, dziki zwierz.

Szarpię Twoje włosy. Krzyczysz w niebogłosy.
Rozpoczynam w łonie, dziki bój.
Gryzę Cię za szyję. Z namiętności wyjesz.
Czujesz jaki wielki? Cały Twój.

W zdziczałym amoku. Szaleję, w Twym kroku.
W milionach pozycji, ostro brnę.
Twe, namiętne spazmy. Najdziksze orgazmy.
Tak, bez końca. Dzisiaj, biorę Cię.

Gerard Karwowski
04 sierpnia 2021, Wrocław

Podziel się swoimi przemyśleniami...

Poezja: