Kaprys
Późną nocą, w namiętnej fantazji.
Płonie sekret, głęboko skrywany.
Leżysz naga, a ciało Twe pieści.
Ośmiu męskich, przystojnych panów.
Każdy inny, lecz ma, to coś w sobie.
Każdy z nich, Cię gorąco podnieca.
Tyle męskich dłoni, pieści Cię, tak czule.
Płoniesz dziko. Niezwykle kobieca.
Tyle pocałunków, zalewa Twe ciało.
Nigdy, jeszcze nic, tak Cię nie podniecało.
Ogień ich. Zaprasza, do namiętnej łodzi.
Jęczysz, opętana, kiedy pierwszy wchodzi.
Biorą Cię, na wszelkie, możliwe sposoby.
W grzechu namiętności, co chwilę dochodzisz,
Gdy ostatni kończy. Krzyk zalewa ciszę.
Spełniasz się. W najgłębiej, skrywanym kaprysie.
08 lipca 2021, Wrocław
Podziel się swoimi przemyśleniami...