Manifest

Jednym luksusy i dobrobyt. By nie zaznali nigdy pracy rąk.
Innym w dzieciństwie śmierć głodowa, lub niewolnicza orka na swój rząd.
Zera na kontach miliarderów, jak brzuszki dzieci, co żebrzą o ryż.
Cały wasz świat jest równy zeru. Pieniądz jest wszystkim. Człowiek tu nie znaczy nic.

Dla jednych blask kolekcji mody. Kreacje warte więcej, niż niejeden dom.
Drugim choroby, głód, brak wody. Spojrzenia śmierci. Las wychudłych rąk.
Gdy jednym życie jest zabawą. Wieczną rozrywką, tropikalnym snem.
Innym ich świat jest męką krwawą. Gdzie z nieba bomby sypią się dzień, w dzień.

Nowe gadżety państw zachodu. Piorą łby, byś kolejny kredyt wziął.
Nakręca was machina pożądania. Bankowe ryzy. Fucking trendy world.
W rodzinie po trzy, cztery samochody. Emisja spalin wzrasta z dnia na dzień.
Topi Arktykę dziura ozonowa. Debilna ludzkość sama niszczy się.

Dość! Wrzeszczę nie! Wstrzymajmy ślepy pościg. Złość dławi mnie, gdy patrzę na wasz świat.
Otwórzmy siłą oczy zepsutej ludzkości. Krzykiem milionów. Nadszedł czas ulicznych starć.
Przekrwione oczy, nie chcą znowu płakać. Gdy widzą zgniły tego świata syf.
Ściśnięta w górze pięść czerwono – czarna. Rozgniecie ziemski ład na proch i pył.

Gerard Karwowski
08 lutego 2017, Warszawa

Podziel się swoimi przemyśleniami...

Poezja: