Objęcia samotności

Pamiętam ten, grudniowy wieczór. Gdy, tak wtuleni w siebie.
Dziko wpatrzeni, w swoje oczy. Szybowaliśmy w niebie.
Pamiętam Twoje, piękne słowa. Że pragniesz mnie, nad życie.
Obiecywałaś, że ten, nasz raj. Nie skończy się, o świcie.

Twój dotyk, był mi, moją Biblią. Twe oczy, dekalogiem.
Dla Ciebie, mogłem zrobić wszystko. Odnaleźć, gwiezdną drogę.
Twój oddech, był oddechem moim. Twój krzyk, moim spełnieniem.
Nagle, marzenie nasze prysło. Dlaczego? Tego nie wiem.

Kolejny grudzień, nam upływa. Tęsknię, za namiętnością.
Czuję twe dłonie, smak ust Twoich. Zapach, co był miłością.
Pieścimy ciała, w naszych łożach, w singlowej intymności.
Wtuleni w siebie, tylko w myślach. W objęciach, samotności.

Gerard Karwowski
24 grudnia 2020, Wrocław

Podziel się swoimi przemyśleniami...

Poezja: