Virgin

Jej naście lat, niewinna twarz, a tyle grzesznych myśli.
Na rękach sok, na łonie dłoń, tej nocy znów się przyśnił.
Nie miała go, choć pragnie tak, oblane żarem ciało.
Całuje w snach męskości trzon i jęczy: mało, mało.

Zasypia snem, o bóstwie swem. O ciele jego marzy.
W fantazjach swych, o wężach stu, w grymasie dzikiej twarzy.
Pragnienia moc, sprawia co noc, że płonie pożądaniem.
Choć młoda tak, zdobędzie go. To, czego chce, dostanie.

Gwiaździsta noc, jęczący głos, mokra od potu pościel.
Pragnie go dziś. On musi przyjść. Nie czekać aż dorośnie.
Dzisiaj ma wejść i tulić jej płonące rządzą ciało.
Tak bardzo chce, by dziś był w niej. By dzisiaj to się stało.

Gerard Karwowski
04 lutego 2018, Warszawa

Podziel się swoimi przemyśleniami...

Poezja: