Zachcianka
To była ciepła, letnia noc. Starówka. Kamienicy brama.
Wino. Kolacja pośród świec. Ma dłoń i drżące Twe kolana.
Każdy mógł widzieć, słyszeć przejść. Kiedy pieściłem Twoje ciało.
Ryzyko, rozpalało Cię. Tak bardzo nas to podniecało.
Publiczne miejsce, lampy blask. Zgiełk, miejskiej nocy, ludzi pełnej.
A ja, pieściłem piersi Twe i na stojąco, ostro wszedłem.
Na ławce obok, para. On. Całował usta jej namiętnie.
My. W dzikim podnieceniu ciał. Zatracaliśmy się doszczętnie.
Wpatrzony, w oczu Twoich błysk. W spojrzenia Twego, lawy morze.
Jechałem. Podniecony tym, że w każdej chwili, ktoś przyjść może.
Dłonią, zakryłem usta Twe. Gdy cicho jęcząc, dochodziłaś.
Wśród starych murów, miejskich lamp. Zachcianka nasza, się spełniła.
15 maja 2021, Wrocław
Podziel się swoimi przemyśleniami...